Gogle VR czyli rozszerzona rzeczywistość na naszej głowie. Technologia kiedyś szumnie zapowiadana, obecnie rozwijana przez kilku producentów, którzy sukcesywnie odświeżają swoje portfolio. Jak wyglądają i jak działają takie gogle ten chyba każdy mniej więcej wie. A jak sprawują się takie gogle okiem millennialsa? Zapraszam do recenzji HTC Vive Flow, trochę innej niż wszystkie 🙂
SPECYFIKACJA
Kompatybilność | Smartfon |
Rozdzielczość ekranu | 3200 x 1600 (1600×1600 na każde oko) |
Przekątna ekranu | 2 x 2,1″ |
Częstotliwość odświeżania | 75 Hz |
Pole widzenia | 100º |
Dźwięk | Wbudowany podwójny mikrofon Wbudowane głośniki |
Czujniki | 6DoF |
Złącza | USB-C 3.0 – 1 szt. |
Pamięć wbudowana | 64 GB |
Minimalne wymagania sprzętowe | Smartfony z systemem Android 9.0 lub nowszym |
Dołączone akcesoria | Kabel USB-C |
Dodatkowe informacje | Bluetooth Wbudowana pamięć RAM: 4 GB Wi-Fi Video Pass-through Możliwość podłączenia słuchawek Bluetooth Możliwość używania podłączonego smartfona jako kontrolera Brak kompatybilności z systemem iOS Brak kompatybilności z procesorami Samsung Exynos |
Waga | 189 g |
Gwarancja | 12 miesięcy |
OPAKOWANIE I ZAWARTOŚĆ
Gogle zapakowane są w zaskakująco niewielkie, białe opakowanie. Utrzymane jest ono w ascetycznej formie. Na jednym boku znajdziemy zarys gogli, na innym nazwę VIVE FLOW, a na pozostałych specyfikację i dane techniczne.
Wewnątrz białego opakowania znajduje się kartonowa skrzyneczka. Zawartość jej jest bardzo skromna:
- gogle Vive Flow w pokrowcu,
- kabel zasilający,
- papierowy wzornik,
- noski (u mnie niestety ich brakowało a aplikacja do konfiguracji je pokazuje),
- telefon HTC oraz kabel zasilający do niego.
Akcesoria wykonane są z bardzo dobrej jakości materiałów i niezwykle starannie. Pokrowiec uszyty jest z mocnego materiału, którego wewnętrzną stroną może służyć jako ściereczką do przecierania soczewek. Kable zasilające pokryte są aksamitną i niezwykle miękką (jak na swoją grubość) gumą. Dzięki temu nie ma problemu, że będą sprężynować przez co mogłyby powodować dyskomfort podczas użytkowania.
Dołączany do zestawu testowego telefon to HTC U12+. Jest to już niemłoda jednostka, którego premiera odbyła się w 2018. Jednak telefon ten wciąż ma tyle wysoką wydajność, że wystarcza do obsłużenia tych gogli VR. Warto przypomnieć, że siedzi w nim Snapdragon 845.
BUDOWA I KONFIGURACJA
Vive Flow ma bardzo kompaktową budowę. Z zewnątrz wielkościowo są jak gogle narciarskie. Z przodu wykończone są odbijającą szklaną powłoką przez co nie sprawiają wrażenia ultra futurystycznego lecz wyglądają jak coś, co jest dobrze znane i „opatrzone” wzrokowo. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że wyglądają jak jakieś RayBany dla spawaczy 🙂 Bardzo dobrze prezentuje się również waga urządzenia, która wynosi zaledwie 189g.
Z przodu gogli, pod lustrzanym wykończeniem, można dostrzec dwie kamery 6DoF (po jednej na szkło), dzięki którym urządzenie rozpoznaje swoją lokalizację w przestrzeni. Ale ma to też swoją wadę – kamery te czułe są na niedostatki oświetlenia w mocno przyciemnionych pomieszczeniach oraz w takich, gdzie występuje dużo luster.
Jakość wykonania stoi na świetnym poziomie. Masywne zawiasy, grube pałąki, bardzo dobrej jakości materiały. Nic nie trzeszczy ani nie skrzypi, spasowanie mocne i solidne. Rozmieszczenie przycisków i złączy również jest intuicyjne – na górnej części obudowy, nad szkłami, znajdują się dwa przyciski. Po prawej stronie przycisk służy do włączania a po lewej stronie do zmiany głośności. Więcej naprawdę nie potrzeba. W prawym ramieniu znajduje się wyjście zasilające. Podpinamy się pod niego standardowym kablem USB-C (ten jest dostarczany w zestawie).
Na wysokości uszu ale lekko przed nimi znajdują się wbudowane w obudowę głośniki. Ich dźwięk jest wyraźny, głośny i przestrzenny.
Będąc przy ramionach gogli warto jeszcze wspomnieć, że są zakończone długimi gąbeczkami, które stabilizują urządzenie na głowie. Ich miękkość dobrana jest odpowiednio i po dłuższym czasie nie czuć żadnego dyskomfortu.
Przejdźmy teraz do wewnętrznej strony urządzenia. A mamy tutaj magnetycznie przyczepianą materiałową wyściółkę, która skutecznie odcina nas od świata zewnętrznego oraz dwa ekrany. Każdy z ekranów posiada oddzielną regulację dzięki czemu mamy możliwość skorygowania ich pod wadę wzroku, oddzielnie dla każdego oka.
Gogle wyposażone są w wbudowany wentylator, którego zadaniem jest chłodzenie naszych oczu oraz przodu głowy. Kultura jego pracy stoi na wysokim poziomie, delikatnie go słychać ale jego odgłos ginie momentalnie w odgłosach tła albo dźwięków wydobywanych przez głośniki. Zastosowanie aktywnej wentylacji wpływa pozytywnie na wrażenia z dłuższego użytkowania jednak trzeba mieć świadomość robienia przerw – niestety kompletne odcięcie się od świata może spowodować szybsze wysychanie oka i dyskomfort.
Konfiguracja urządzenia jest bardzo prosta i intuicyjna. Wystarczy podładować urządzenie, włączyć, założyć na głowę i wykonywać pojawiające się na ekranie instrukcje. I generalnie nie trzeba nic więcej, ponieważ każde potwierdzenie wyboru wymaga nakierowanie wirtualnego kursora nad daną opcję i odczekanie kilku sekund.
Do wyboru posiadamy konfigurację z zewnętrznym kontrolerem oraz z telefonem, który będzie służył jako kontroler. Domyślnie działa to tak, że jeśli gogle nie wykryją podłączonego telefonu to chcą sparować się z zewnętrznym kontrolerem. Jeśli podłączymy telefon do gogli to więcej czynności konfiguracyjnych wykonywanych jest po stronie telefonu niż gogli. Do tego dochodzi kwestia kalibracji telefonu, utworzenia wirtualnych przycisków na ekranie telefonu, chwytu telefonu jako lewo-/prawo-/oburącz i tak dalej. Może się to wydawać skomplikowane ale tak naprawdę klikamy ok, kalibrujemy, ustawiamy, dalej, dalej, dalej i działa 🙂
Co ważne, gogle nie wymagają podłączenia do zasilania sieciowego. Wystarczy powerbank albo telefon. Ale jest tutaj pewien myk – urządzenie zasilające musi dostarczać energię o mocy przynajmniej 7.5W. Inaczej pojawi się komunikat o niewystarczającej mocy źródła zasilania.
WRAŻENIA
A jak wrażenia z użytkowania HTC Vive Flow okiem millennialsa? 🙂 Niewiedząc o tym, żona nagrała moją reakcję na pierwsze uruchomienie gogli. I na samym początku padło standardowe, pełne ekspresji, radości i szczerości, typowo polskie „o k…!” 😉 Ale po kolei.
Gogle posiadają wbudowane dwa wyświetlacze 2,21 cala o rozdzielczości 1600×1600 każdy. Jeśli porównamy to z np. HTC Vive Pro 2 to otrzymujemy o 35% gorszą rozdzielczość. Mniejsze jest również pole widzenia (do 100 stopni) oraz odświeżanie (75 Hz). Na papierze rozdzielczość 1600×1600 wydaje się dużą i wystarczającą wartością, jednak przy tak niewielkiej odległości, która dzieli każdy wyświetlacz od oka, delikatnie widać piksele. Trochę szkoda, czuć pewien niedosyt. Jednak konkurencja z tej samej półki cenowej oferuje podobne rozwiązania. Nie można też zapominać, że przeznaczeniem Vive Flow jest jak największa mobilność oraz możliwość zabrania takich okularów ze sobą w podróż. Ograniczenia rozmiarowo-wagowe są tutaj decydujące.
Jak wiadomo, w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu więc dziegć mamy już za sobą (na prawie ale o tym później) 🙂
Co by znaczyły okulary VR bez wsparcia programowego? HTC oferuje platformę abonamentową Viveport Infinity oraz sklep Vievport. Znajdziemy tutaj bardzo wiele filmów, aplikacji czy gier (niestety w większości płatnych). Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie bo są i aplikacje sportowe, które będą wspomagać nas w codziennej, domowej aktywności. Są aplikacje do medytacji czy nawet platforma do wirtualnych spotkań VIVE Sync. To, co może również być siłą Vive Flow to możliwość oglądania filmów. Jeśli dysponujemy telefonem obsługującym standard Miracast oraz HDCP 2.2 to otworem stoją dla nas takie platformy jak Netflix, Disney+ czy HBO. W oglądaniu filmów pomaga również tryb „pasażera”, w którym to gogle dezaktywują część sensorów przez co nie głupieją w ciemnych pomieszczeniach oraz podczas wibracji wywołanych jazdą.
Podczas grania za element sterujący służy podpięty smartfon. I to jest właśnie druga łyżka dziegciu w tej beczce miodu… Generalnie wszystko działa dobrze, po konfiguracji i ustawieniu wirtualnych przycisków na wyświetlaczu telefonu intuicyjnie sterujemy tym co widzimy w goglach. Jednak zauważyłem, że z czasem rozbiega się kalibracja między faktycznym ułożeniem w przestrzeni telefonu a wirtualnym kursorem, który ten telefon wyznacza na obrazie. Nie wiem czy to była wina akurat mojej paczki, którą dostałem do testów, telefonu czy może jakiejś wersji oprogramowania. Jednakże błąd ten bardzo łatwo szło naprawić bo szybkie, podwójne stuknięcie dwoma palcami w wyświetlacz telefonu powodowało natychmiastową rekalibrację na właściwą już pozycję. Niby detal ale coś tutaj nie gra.
PODSUMOWANIE
Dochodzimy tutaj do końca naszej recenzji. Jak więc wyglądają gogle VR okiem millennialsa? Jakościowo i technologicznie sprzęt wymiata! Imersja z wirtualnym światem jest kapitalna i tak rzeczywista, że zapominamy o tym, gdzie w danej chwili się znajdujemy. Pomaga w tym również kompaktowy rozmiar urządzenia oraz niewielka waga. Dodatkowo brak zewnętrznych kontrolerów tylko ułatwia wejście w świat VR oraz umożliwia zabranie nam swojego wirtualnego towarzysza w każdą podróż. Są oczywiście pewne ograniczenia, które wynikają z założeń projektowych a mianowicie niższa, niż w topowych modelach rozdzielczość wyświetlaczy oraz gorsze pole widzenia. Vive Flow to taki trochę kompromis między w pełni profesjonalnymi goglami VR a mobilnością. I takie też jest ich przeznaczenie – łączyć kilka światów. Miły dla oka design, lekkość, łatwość użytkowania. Dodatkowo rozbudowany sklep, który umożliwia nam dostęp do ulubionych gier czy seriali wszędzie tam gdzie jesteśmy. Czy to sprzęt dla mnie? Hmm, wolę klasyczną myszkę i klawiaturę do grania 🙂 Jednak nie skreślam gogli VR, jest to kapitalny sprzęt by odciąć się od świata rzeczywistego i zanurzyć się we własnym, wirtualnym. Cena to ok 2500zł.
Zalety:
- mobilność,
- jakość wykonania,
- design, który nie jest futurystyczny lecz wygląda jak z domu mody,
- prostota konfiguracji i użytkowania,
- nie wymagają PC,
- pierścienie korygujące dla każdego oka oddzielne,
- aktywna wentylacja.
Wady:
- nie są kompatybilne z każdy smartfonem (brak obsługi iOSa),
- sterowanie za pomocą smartfona może być problematyczne,
- gry i aplikacje muszą być przeportowane z wersji PC.
Overall
-
Jakość wykonania
-
Łatwość obsługi
-
Wrażenie z użytkowania
-
Design