Jeśli decydujecie się na zakup mikrofonu, z pewnością rozmyślacie również jakie ramię do niego wybrać. Nic dziwnego, wszak jest to wręcz niezbędne do komfortowego użytkowania i pracy z głosem. Genesis wychodzi z dwoma świetnymi propozycjami – ramionami Thulium 700 i Thulium 500.
Prostota i minimalizm
Ramiona przychodzą do nas w prostokątnych pudełkach, w których poza nimi znalazły się jeszcze różne akcesoria, służące do montażu lub przeprowadzenia w estetyczny sposób kabli. W przypadku Thuliuma 700 samo ramie zostało jeszcze zapakowane w folię zabezpieczoną trytytką, której w żadnym wypadku nie należy rozcinać. Jeśli tak postąpicie ramię gwałtownie się rozłoży, co może skutkować uszczerbkiem na waszym zdrowiu lub uszkodzeniem sprzętu. Pamiętajcie zatem stosować się do instrukcji z żółtej karteczki!
Łatwy montaż
To, co w ramionach od razu mi się spodobało, to fakt, że są one bardzo proste w montażu. Thuliuma 700 wystarczy jedynie połączyć z podstawą i przytwierdzić do blatu kręcąc pokrętłem. Jeśli ramię będzie wam się składać lub rozchylać samowolnie, musicie dokręcić lub odkręcić śrubę znajdującą się u podstawy. W moim przypadku trzy pełne obroty w lewo wystarczyły, żeby ramię trzymało się w tej samej pozycji.
Delikatnie więcej zabawy jest z modelem Genesis Thulium 500. Tutaj najpierw musimy podstawę połączyć z ramieniem śrubą i dokręcić całość dołączonym imbusem, następnie wsunąć i przykręcić dwoma śrubami uchwyt na słuchawki (jeśli chcemy go mieć) i na sam koniec przykręcić ramię do biurka. Instrukcja w sposób obrazowy pokazuje montaż, także problemów raczej nikt mieć nie będzie.
Kilka przemyśleń o konstrukcji i wyglądzie
Pozwólcie, że w celu łatwiejszego wytłumaczenia ten akapit będzie dotyczył tylko Thuliuma 700, a kolejny Thuliuma 500. Zaczynając zatem od droższego ramienia – szczerze przyznam, że z początku obawiałem się o jego stabilność, gdyż podstawa, a w zasadzie dolna część ramienia (osadzona na tym czerwonym plastiku) nie jest w żaden sposób na stałe mocno przymocowana, co budziło moje obawy, że ramię może mi się przechylić/złamać lub po prostu przypadkowym ruchem mogę całość wyjąć z podstawy. Stąd też pierwsze godziny użytkowania były bardzo „bezpieczne”. Na dłuższą metę żadnych problemów jednak nie uświadczyłem, więc finalnie muszę całą konstrukcję ocenić na plus. Nie do końca siedzi mi natomiast kolorystyka. Ten szary kolor jakoś tak nie współgra z czarnymi wstawkami i uważam, że gdyby wszystko było zachowane w jednej barwie, to konstrukcja swoim designem stanowiłaby topkę na rynku.
Jeśli natomiast chodzi o Thuliuma 500 to nieironicznie powiem, że sprawił lepsze pierwsze wrażenie niż jego tytułowany wyższym numerem brat. Podstawa jest bardzo solidna, mocowanie pewne na klasyczną śrubę, a samo ramię twarde, nieskomplikowane w budowie i lepsze designowo niż w przypadku Thuliuma 700. Nie ma jednak rzeczy doskonałych. Bardzo, ale to bardzo brakuje mi możliwości schowania kabla wewnątrz ramienia. Niby Genesis dołącza w pudełku specjalne plastiki, którymi możemy sobie kabel przytrzymać, lecz nadal będzie on na widoku. W Thuliumie 700 są specjalne wyżłobienia na kabel i aż tak go nie widać, no ale w przypadku Thuliuma 500 – po prostu nie da się go w żaden sposób schować (chyba że wywiercimy sobie otwory). Spory plus natomiast za uchwyt na słuchawki – fajny dodatek i wnoszę o podwyżkę dla osoby, która o tym pomyślała przy projektowaniu!
Jak spisują się w praktyce?
Kluczowe pytania – czy ramiona dają radę? Czy utrzymują mikrofon? Czy łatwo się manewruje ich pozycją? Trzy razy na tak! Genesis stworzyło bardzo udane konstrukcje i otwarcie to przyznaję, bo żadnej poważnej wady się nie dopatrzyłem.
Genesis Thulium 700 jest niesamowicie wygodny ze swoimi pokrętłami do zmiany kątów wygięcia poszczególnych części ramienia. Dzięki temu nie musimy za każdym razem imbusem odkręcać, regulować i dokręcać, a możemy zrobić to po prostu ręką w sposób prosty i przyjemny. Jeśli często zmieniacie pozycję przed komputerem, jednocześnie potrzebując mieć mikrofon cały czas przed twarzą, to niesamowicie docenicie takie rozwiązanie. Osobiście uwielbiałem się tym bawić i testować różne ustawienia mikrofonu – skoro jest to takie łatwe i szybkie to czemu nie!
W przypadku Thuliuma 500 aż takiej swobody nie miałem, a też nie chciało mi się bawić imbusem co chwilę. Z tego też powodu raz obrana pozycja ramienia została już ze mną na stałe i zmieniałem ją de facto jedynie do zdjęć. Jeśli cały czas siedzicie w takiej samej pozycji to problemu nie odczujecie. W innym przypadku, może być to uciążliwe.
Co ważne – ramiona nigdy nie zawiodły. Mikrofonowi nie zdarzyło się spaść, ramiona nie skrzypiały/piszczały podczas zmian pozycji, a mocowanie nie poluźniło się nawet o milimetr.
Genesis Thulium 700 i Genesis Thulium 500 – główne różnice
O wielu konstrukcyjnych czy designowych elementach już się wypowiedziałem. Spójrzmy zatem na czyste dane techniczne, które różnią oba produkty.
Genesis Thulium 700 | Genesis Thulium 500 |
Udźwig: 1 kg | Udźwig: 1 kg |
Gwint z adapterami 3/8″, 5/8″ i 1/4″ | Gwint z adapterami 3/8″, 5/8″ i 1/4″ |
Mocowanie do każdego blatu o grubości 10-60 mm | Mocowanie do każdego blatu o grubości 10-55 mm |
Główny materiał: aluminium anodowane | Główny materiał: metal |
Waga: 1100 g | Waga: 869 g |
Podsumowanie
W skrócie powiem wam tak – oba ramiona są warte swojej ceny i zostały dobrze zrobione. Jeśli często będziecie zmieniać pozycje ramienia, lepszy będzie Thulium 700. Jeśli natomiast macie zamiar raz ustawić ramię i zostawić po wsze czasy, to Thulium 500 zadowoli was w stu procentach. Do tego Thulium 700 może pochwalić się lepszą organizacją kabla (jest mniej widoczny) oraz malutkiego plusika trzeba mu dać za łatwiejszy montaż. Sami zatem oceńcie, jaki będziecie mieli sposób użytkowania i co jest dla was ważne. Po więcej recenzji na naszym portalu zapraszam tutaj. Jeśli natomiast chcielibyście się wyposażyć w mikrofony od Genesis (żeby zrobić piękne combo z ramieniem) to zajrzyjcie pod ten link.
Ramiona Genesis z serii Thulium
Ocena ogólna
-
Cena
-
Jakość wykonania
-
Design
-
Łatwość montażu