Garett przychodzi do nas z propozycją zegarka taktycznego za około 400 złotych. Produkt użytkowałem dłuższy czas, dzięki czemu z poniższego tekstu dowiecie się o jego zaletach, jak i wadach. Tekst uzupełniać będą również zdjęcia, dzięki którym poznacie z bliska Garetta Sport Tactic.
Opakowanie
Pudełko jest małe i schludne. W środku wita nas pięknie ułożony zegarek, który na pierwszy rzut oka za bardzo nie przypomina smartwatcha. W opakowaniu znalazło się miejsce również dla ładowarki i papierologi. Smartwatch w środku spoczywał na czarnej gąbce. Jeśli kiedykolwiek kupowaliście zegarek, to pewnie wiecie, o czym mówię.
Zasadniczo to tyle, lecz dodam jeszcze, że smartwatch ma naklejoną folie na ekran, tak, aby nic się nie porysowało w transporcie. Pod tym względem producent zadbał zatem o wszystko. Urządzenie dotarło do mnie w idealnym, pięknym stanie.
Wygląd i wygoda
Design to bardzo ważna kwestia według mnie, jeśli chodzi o smartwatche. Urządzenie spoczywa wszak na naszym nadgarstku 24 godziny na dobę. Wypadałoby zatem, by cieszyło ono oczy i pasowało do ubrań. Do recenzji dostałem kolor zielony, co nie do końca ułatwia spasowanie z innymi częściami garderoby. Na szczęście moja szafa to w ponad dziewięćdziesięciu procentach monochromat, przez co problemów pod tym kątem zbyt dużo nie miałem, wszak czarny pasuje do wszystkiego.
Przejdźmy na chwilę do wygody. Już po samych zdjęciach możecie zauważyć, że zegarek jest spory. Mój nadgarstek już nie do końca, co jednak nie sprawiało mi problemów. Pasek jest wygodny i praktycznie na całej powierzchni ma otwory to zapinania, przez co nawet mi zostawało wiele opcji na ściśnięcie. Smartwatch nigdy się nie wrzynał w nadgarstek, a jednocześnie trzymał się bardzo dobrze. Przyciski są dość spore i łatwe do kliknięcia. Ułatwiają lub czasem wręcz umożliwiają one sterowanie, gdy mamy na dłoniach rękawiczki, lub wyszliśmy spod prysznica i nasze palce są wilgotne.
Materiał wykonania jest porządny. Nic się nie ściera, nie dziurawi, ani nie zmienia barw. Do tego urządzenie jest w pewnym stopniu odporne na zachlapania i pyły. Bez obaw możemy zatem myć ręce, czy chodzić na dworze podczas deszczu. Całość bardzo do siebie pasuje, a napisy na ramkach ekranu oraz inne wstawki sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z prawdziwym zegarkiem, a nie smartwatchem. Do tego pasek możemy wymieniać, dzięki czemu możemy stale modyfikować wygląd zegarka, tak, by lepiej on pasował do naszego ubioru lub okoliczności. Same paski nie kosztują wcale dużo, co jest kolejnym plusem.
Funkcje
Smartwatch wyposażono w sporo funkcji, a te najważniejsze dostępne są poprzez klikanie dolnego przycisku lub przesuwanie w prawo po ekranie. Zegarek taktyczny liczy nasze kroki, puls, monitoruje nasz sen, ciśnienie krwi oraz poziom stresu. Mamy tutaj również funkcje sportowe, lecz o tym będzie później. Przy pomocy zegarka możemy również odtwarzać muzykę, rozmawiać (jest wbudowany mikrofon i głośnik) oraz sprawdzać pogodę. Znalazło się również miejsce dla jednej gry, która przypomina flappy birda. Działa ona tak średnio, gdyż o 30 kl./s nawet nie ma mowy, może jest coś koło 15-20. Nie jest to super płynne, ot bajer na zasadzie „możemy, to damy”. Smartwatch firmy Garett może być również wyzwalaczem do aparatu naszego telefonu. Dość ciekawa opcja, szczególnie gdy chcemy sobie zrobić zdjęcie na tle jakiegoś krajobrazu.
Wszystko byłoby naprawdę pięknie, gdyby to działało w stu procentach dobrze. Tak jednak nie jest. Na co dzień używam Mi Banda 4 od Xiaomi. Mi Band podczas gry w siatkówkę (około 3-4 godzin) naliczał mi od 16 do 20 tysięcy kroków. Tymczasem Garett Sport Tactic zliczył ich… lekko ponad trzy tysiące! Nie powiem, byłem w szoku. Zacząłem się mocno zastanawiać, które urządzenie mówi prawdę. W kolejnych dniach również Garett naliczył mi bardzo mało kroków, co już nie mogło być przypadkiem, a moje domysły okazały się prawdą. Smartwatch po prostu źle liczy kroki. Nawet chodząc i licząc każdy krok, szybko dowiedziałem się, że urządzenie BARDZO mocno zaniża wyniki. Sensory są zatem bardzo słabe, co nie powinno mieć miejsca w zegarku, który jest stworzony z naciskiem na aspekty sportowe.
Kolejnym mankamentem są powiadomienia. Przychodzą one czasem z opóźnieniem, a zegarek kompletnie się gubi, gdy w jednym momencie (bądź w krótkim odstępie czasu) dostajemy powiadomienie z Messengera, Instagrama, Twittera i jeszcze innych aplikacji. Do tego te wibracje. Są one głośne i mocne, a my nie jesteśmy w stanie ich zmienić. Tak mnie to irytowało, że finalnie postanowiłem je wyłączyć. Nie była to jednak jedyna irytująca do granic możliwości rzecz.
„Wyszukiwanie urządzeń w pobliżu” – tak właśnie brzmi treść powiadomienia, które dostawałem notorycznie co kilka minut, a nawet częściej. Próbowałem wszystkiego, co tylko się dało – wyłączałem Bluetooth, rozłączałem zegarek, resetowałem telefon, zmieniałem ustawienia powiadomień i tak, opcja pod nazwą „wyszukiwanie urządzeń w pobliżu” była wyłączona w moim smartfonie. To jednak jeszcze nie koniec wad urządzenia, lecz o nich jednak wspomnę już w kolejnych akapitach.
Aplikacja
Do każdego smartwatcha na rynku dołączana jest również aplikacja. Niektóre są lepsze, a inne gorsze. Da Fit zalicza się do tej drugiej grupy. Niestety jest ona okrojona z tak wielu przydatnych funkcji, że to się w głowie nie mieści. Za jej pomocą możemy pobrać nowe tarcze (których swoją drogą są dziesiątki tysięcy), ustawić alarm lub wybrać, z jakich źródeł chcemy dostawać powiadomienia. Mamy tutaj najpopularniejsze platformy społecznościowe, lecz ich lista jest krótka, a dodać własnych aplikacji nie możemy. Jest jedynie opcja „others” i to właśnie pod takim nagłówkiem będziemy dostawać wszystkie inne powiadomienia, w moim przypadku głównie z maila, Discorda, Telegrama, Snapchata oraz konta bankowego. O szybkim ustaleniu źródła powiadomienia nie ma zatem często mowy.
Nie możemy również: ustawiać wydarzeń, dodawać znajomych i dzielić się wzajemnie swoimi wynikami, czy zmieniać siły wibrowania lub jego ilości w zależności od powiadomienia. Oceny w sklepie Google Play również nie są najlepsze. Trzy i pół gwiazdki. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie byłem jedynym, któremu te braki doskwierały.
Sport
No dobrze to może, chociaż smartwatch ma setki opcji sportowych, jest świetnym towarzyszem na siłowni, poprawnie zdaje raport z naszych treningów, a jego pomiary pokażą nam nasz progres na przestrzeni czasu? Nie. O liczeniu kroków nie będę się już wypowiadał, gdyż zrobiłem to wcześniej. Pomiarowi, który rozpocząłem podczas ćwiczeń na siłowni, również bym nie ufał. W pół godziny 17 spalonych kalorii i 86 średni puls? No proszę, przecież to nie trzeba było liczyć, żeby słyszeć bicie mojego serca jak szalone. No ale przecież co ja mogę wiedzieć, nie jestem wszakże sensorami z zegarka za 400 złotych.
Jeśli chodzi o poziom natlenienia krwi i poziom stresu, to nie mogę się tutaj zbyt profesjonalnie wypowiedzieć. Pierwszy raz miałem z takimi funkcjami styczność, lecz zdaje mi się, że pomiar był tutaj dobrze zrobiony, a przynajmniej stresu. Zegarek za każdym razem pokazał, że jestem całkowicie wyluzowany, co jak najbardziej było prawdą zgodne z prawdą. Produkt firmy Garett może być również naszym kompanem do łóżka. Może on monitorować sen, co jest dla wielu osób bardzo ważnym aspektem. Osobiście również się przekonałem kiedyś, jak fajnych rzeczy możemy się w ten sposób dowiedzieć. Ja jednak nie potrafię spać w zegarku, gdyż jest to dla mnie super niekomfortowe.
Bateria
Jeśli chodzi o baterię, to tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Ładowanie nie trawa długo, a bateria starcza na dwa tygodnie przy wyłączonych wibracjach i dwóch kreskach jasności wyświetlacza. Do tego stan baterii możemy skontrolować bezpośrednio ze smartwatcha oraz aplikacji na telefon. Jak na opaski sportowe, zegarki taktyczne, smartwatche, to jest to naprawdę dobry wynik, który pozwala praktycznie zapomnieć o ładowarce. Ja sam musiałem jej szukać przez dłuższy moment, gdy przyszło mi naładować baterię.
Podsumowanie
Smartwatch firmy Garett jest bardzo ładny i w stu procentach trafił w moje gusta. Na duży plus zaliczyć muszę również jakość użytych materiałów, wygodę podczas użytkowania oraz dwa fizyczne przyciski, które ułatwiają sterowanie, gdy dłonie są wilgotne, bądź gdy nosimy rękawiczki. Zawiodły mnie jednak czujniki oraz aplikacja. Te dwa elementy sprawiły, że zegarek bardzo dużo stracił w moich oczach. Przykładam do tych aspektów bardzo dużą wagę, stąd też finalna ocena jest taka, a nie inna. Należy jeszcze wspomnieć o sporej baterii, która wytrzymuje szmat czasu, mimo że urządzenie posiada duży ekran, co drenuje wszystkie procenty w kilka dni u konkurencji.
Garett Sport Tactic
Overall
-
Jakość materiałów
-
Funkcje
-
Bateria
-
Aplikacja
-
Wygląd
-
Cena