Trudno jest stworzyć odpowiednie słuchawki gamingowe. Gracz ma wobec nich wymagania podobne do Geralta z Rivii wobec pancerza. Powinny być lekkie, a zarazem wytrzymałe, odpowiednio wygłuszać, jak również posiadać dobre brzmienie, by usłyszeć kroki przeciwnika zmierzającego w kierunku naszej „miejscówki” oraz wczuć się w muzykę podczas przemierzania bezkresnych puszczy czy pustyni. Winny być też na tyle dopasowane do gracza, by ten mógł wytrzymać w nich kilka do nawet kilkunastu godzin i nie czuć ich obecności na głowie. Najlepiej, jak będą miał także mikrofon z o czystym dźwięku, by nie irytować współgraczy podczas podawania poleceń czy informacji. Firmie Gioteck udało się spełnić niewiele z tych wymagań. Trzeba jednak pamiętać o fakcie, że ich produkt nie jest skierowany do szerokiego grona odbiorców.
Opakowanie i wygląd
TX 20 docierają do nas w czarnym kartonowym opakowaniu zdobionym pomarańczowymi elementami. Najwyraźniej jest to dobre połączenie, ponieważ kolejny raz spotykam się z takową kolorystyką u producentów słuchawek. Wnętrze skrywa sam sprzęt, instrukcję obsługi oraz informacje o możliwości kontaktu z supportem firmy. Po wyciągnięciu słuchawek z opakowania pierwsze wrażenia są mieszane. Na plus wypada wygląd nawiązujący do walkmana Sony WM-22 oraz gąbki, które wyglądają całkiem dobrze i pasują kolorystyką do opakowania. I to tak na prawdę koniec plusów, jakie można zobaczyć na wstępie.
Plastikowy pałąk sprawia wrażenie, że jedna podróż w plecaku zakończy jego żywot. Połączony jest on z metalowymi uchwytami, które trzymają same muszle oraz pozwalają na regulacje ułożenia ich na głowę. Wygląda on na solidny, jednak w połączeniu z plastikowym pałąkiem istnieje spore ryzyko uszkodzenia go przy zmianie ułożenia. Użytkowanie słuchawek potwierdziło moje obawy. Jeden z nich odmówił posłuszeństwa i mimo dokręcenia dwóch znajdujących się przy uchwycie śrub nie są w stanie utrzymać się w odpowiedniej pozycji. Ostatnim minusem jest kabel, jednak omówię go później.
Dźwięk i mikrofon
Pierwsze, dość negatywne wrażenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że raczej nie zakocham się w TX 20 i nie zastąpią one mojego standardowego headsetu. Dźwięk w nich jest dość płaski. Zdecydowanie nie nadają się one do słuchania muzyki, jednak nie do tego zostały stworzone. Do gier są wystarczające, jednak nie podkręcają one radości z rozgrywki. Ot są, wszystko słychać i na tym koniec. Jako, że nie są one nauszne, to możemy zapomnieć o wygłuszeniu. W trakcie stresującej rozgrywki w Counter-Strike, gdy mamy do wykonania trudną akcję zapewne usłyszymy głośne rozmowy w mieszkaniu. Dźwięki z zewnątrz są słyszalne i mogą rozpraszać, co ma negatywny wpływ na ocenę produktu. Niemniej można to po części wybaczyć zważywszy na konstrukcję. Jeżeli ktoś jest fanem oldschol’owego stylu, to zapewne będzie to dla nich kwestia akceptowalna.
Przeciętnie wypada mikrofon. Nie oznacza to jednak, że nasi współtowarzysze będą nękani szumem uniemożliwiającym komunikację. Jesteśmy zrozumiali, polecenia bez problemu dotrą do naszych koleżanek i kolegów. Mogą być także wykorzystane do zajęć online w szkole czy na uczelni. Jednak nie proponowałbym używania ich do nagrywania czegokolwiek. Jakość nie jest obłędna. Oczywiście trzeba także pamiętać, że nie w każdym przypadku wina leży po stronie sprzętu – zazwyczaj jakość pogarsza zintegrowana karta dźwiękowa. Mimo to wątpię, by nawet zewnętrze urządzenie poprawiło jego jakość.
Przewód i jego problemy
Największym problemem TX 20 jest kabel. Pierwszym z nich jest podłączenie go bezpośrednio do każdej muszli. Ten mankament można jednak zrozumieć przez retro design, który ma spory wpływ na konstruckcję całości. Nie może on jednak tłumaczyć długość kabla. 120 cm to zdecydowanie za mało dla graczy, którzy korzystają z jednostek stacjonarnych. Najwyraźniej TX 20 był projektowany jako rozwiązanie dla graczy konsolowych (posiadają jack 3,5 mm, który umożliwia podłączenie choćby do Playstation 5, Xboxa Series X czy Nintendo Switcha). Producent mógł jedną decyzją rozwiązać ten problem, mianowicie dodając przedłużacz w produkowanych lata temu SteelSeries Siberia v2.
Gorszym problemem jest samo wykonanie kabla. Tak na prawdę to płaski kawałek gumy, w którym zatopione są przewody. Należy więc on do grupy sprzętu, który z dziecinną łatwością można uszkodzić. Trzeba także ostrożnie wyciągać wtyczkę jack, inaczej może zostać w urządzeniu. Podobnie może być przy zdejmowaniu słuchawek z głowy – wystarczy zahaczyć o coś kablem by wyrwać go z muszli.
Podsumowanie
Nie ulega wątpliwości, że słuchawki TX 20 od firmy Gioteck to nie najlepszy wybór, jeżeli chodzi o sprzęt dla graczy. Poza lekkością samego urządzenia oraz wygodnymi dla ucha piankami nie ma on innych elementów zachęcających do zakupu. Jest on jednak skierowany do innej grupy odbiorców – fanów retro, którzy będą chcieli poczuć ducha dawnych lat. Biorąc pod uwagę cenę (16 funtów, nie ma go na razie w dystrybucji w Polsce) zapewne znajdzie swoich odbiorców. Przy ich zakupie trzeba pamiętać jednak, że sprzęt ma sporo mankamentów, które można zaakceptować zważywszy na koszty, jakie poniesiemy przy ich zakupie. W moim przypadku powędrują raczej jako dzieło dekoracyjne, tak zapewne znajdą się chętni do korzystania z nich i będą z tego powodu w pełni zadowoleni.
Słuchawki Gioteck TX 20
Overall
-
Jakość wykonania
-
Wygląd
-
Kabel
-
Dźwięk
-
Mikrofon
-
Cena/jakość