Przyznajcie się! Kto wcześniej słyszał o marce EOZ? Ja przyznaje się, po raz pierwszy zobaczyłem jedną recenzję ich produktu u zagranicznego YouTubera. Był to model EOZ One, a typek tak je zachwalał że postanowiłem sprawdzić ich najnowszy twór jakim są bezprzewodowe słuchawki TWS – EOZ Air. Ich cena to około 450zł. Ufff.. teraz każdy łapie się za głowę 😀 – przecież to połowa ceny AirPodsów 😮 . Sprawdźmy więc co tak naprawdę dostajemy w tak zaporowej cenie!
Specyfikacja
Materiał: nanowarstwowy ABS, aluminium
Głośnik: Elektro-dynamiczny, powlekany grafenem przetwornik o średnicy 8 mm
Częstotliwość: 20 – 20,000 Hz
Mikrofon: dwa mikrofony formujące wiązkę z inteligentną redukcją szumów otoczenia
Łączność: Bluetooth 5.0
Certyfikat wodoodporności: IPX6
Ładowanie: USB Type-C
Czas ładowania słuchawek: 80 – 90 minut
Bateria: 2x 50 mAh -> 6 godzi odtwarzania muzyki
Bateria powerbanka: 2200 mAh -> 90 godzin odtwarzania muzyki
Wymiary powerbanka: 62*79*30mm
Pudełko ładne, eleganckie, ale nie ma sie czemu dziwić, bo jednak cena do czegoś zobowiązuje. Znajdziemy na nim rendery produktu i najważniejsze informacje.
Zestaw bogaty – oprócz słuchawek dostajemy specjalne pudełeczko, w sensie powerbanka, 5 dodatkowych par gumek o różnych rozmiarach, kabel USB typu C, przedłużkę? naszyjnik? nie wiem jak to się nazywa – taki kawałek sznurka do zaczepienia go do słuchawek aby lepiej się trzymały… ehh znowu się nie przygotowałem 😛 . Oprócz tego oczywiście nie zabrakło papierologii.
EOZ Air dostępne są w 5 kolorach. Do mnie przyszły czarno-złote co wygląda jak dla mnie śmiesznie.. ja rozumiem, że teraz wszystko musi być prestiżowe i wyglądać jakby kosztowało cały majątek, ale takie połączenie złotego z czernią i to jeszcze w słuchawkach wydaje mi się lekkim przegięciem. Ale dobra.. o gustach się nie dyskutuje. Ogółem design prosty, bez żadnych fajerwerków. Całość wykonana jest ABSu i aluminium. Konstrukcja jest perfekcyjnie spasowana, nic nie odstaje, nic nie trzeszczy.
Słuchaweczki niczym szczególnym nie wyróżniają się na tle konkurencji. Na stronie zewnętrznej mamy panel dotykowy służący do włączania/wyłączania słuchawek, pauzowania/wznawiania utworów oraz odbierania/odrzucania połączeń przychodzących.
Na bocznej krawędzi, od zewnętrznej strony zauważymy niewielki otwór diody sygnalizującej stan pracy urządzenia. Górna krawędź to z kolei wychodzący haczyk zakończony aluminiową powłoką – w moim wypadku w kolorze złotym. Taki haczyk ma pomagać w stabilizacji słuchawki w uchu i faktycznie mogę to od razu potwierdzić – jeśli biegamy, czy uprawiamy jakiekolwiek sporty to meega to pomaga.
Strona samej słuchawki, a w zasadzie jej krawędzie to magnetyczne czipy do ładowania w powerbanku, oraz niewielki otwór mikrofonu. No i wystająca część, czyli sam przetwornik.
Budowę tego cuda mamy już za sobą. Teraz czas powiedzieć co nieco o wygodzie i komforcie użytkowania.
Pod tym względem jest bardzo dobrze. Słuchawki idealnie leżą w uchu, nigdzie nie uwierają, a nawet po 2 godzinach użytkowania nie odczuwałem dyskomfortu. Przy bieganiu i jeździe na rowerze nie miałem problemu z ich wypadaniem – haczyki spisują się tutaj świetnie. Nie musiałem też korzystać z tego sznureczka, który tworzy naszyjnik, bo wydawało mi się to zwyczajnie zbędne.
Czas na najważniejsze – jak z jakością audio?! Reprodukcja dźwięku stoi tu na naprawdę wysokim poziomie. Jakość audio jest znakomita, bez żadnych przesterów nawet na najwyższym poziomie głośności. A co do samej głośności jest ona na takim przeciętnym poziomie – głowy nie rozsadzi, ale znowu nie jest cicho – powiedziałbym dobrze wyważone 😉 . Jesli chodzi bass to niestety jest go tu bardzo mało i zupełnie nie daje żadnej frajdy. Tym sposobem dół jest gdzieś mocno poniżej średnicy, zaś górą lekko ponad średnie tony. Jeśli ktoś lubi słuchać metalu, rocka, muzyki elektronicznej i ogólnie otwór z dużą dawką bassu to nie tędy droga. Jest to model skierowany do osób słuchających zwykłej muzyki, bez głębokiego bassu, a z doskonałą jakością poszczególnych tonów.
Czy miałem jakieś problemy z łącznością itp.? Bawiłem się nimi przez jakieś 2 tygodnie i przez ten czas ani razu nie mogłem narzekać na kwestie techniczne. Słuchaweczki błyskawicznie łączyły się ze smartfonem, nie było problemów z rozłączaniem, przerywanie itd. . Dużo daje tutaj Bluetooth 5.0 😉 .
EOZ Air wystarczały mi na jakieś 5 godzin słuchania muzyki. Nie jest to wynik imponujący, ale mamy przecież powerbanka.. którego swoją drogą jeszcze Wam nie opisałem 😛 .
To małe pudełeczko wykonane jest z szczotkowanego aluminium na klapce od góry i ABSu na dolnej konstrukcji.
Na prawym boku znajdziemy port ładowania USB typu C i to w zasadzie tyle.
Wewnątrz mamy 4 diody informujące o stanie akumulatora w powerbanku oraz dwa miejsca z magnetycznymi czipami na słuchawki.
Samo pudełeczko posiada baterie o pojemności 2200 mAh i w moich testach od pełnego naładowania nie udało mi się jeszcze go rozładować, więc jest grubo! Słuchawki ładowałem może 4 razy (4 x 100mAh = 400mAh), więc z tego wynika że powerbank powinien mieć teraz około 1800mAh i to by się zgadzało, bo nadal świeca się wszystkie 4 diody.Także w mojej ocenie to pudełeczko to świetny i szalenie przydatny dodatek, tym bardziej że do pełnego naładowania słuchaweczek wystarczą niecałe 1,5 godziny.
PODSUMOWANIE
Czy warto kupić słuchawki EOZ Air? Osobiście bym ich nie kupił, ale to tylko ze względu na to że mają bardzo słaby bass, a ja jestem fanem ostrego brzmienia 😉 . Ale całościowo jest to bezbłędne urządzenie, gdzie zadbano o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Wykonanie stoi tu na najwyższym poziomie przez jak najbardziej EOZ Air zasługują na miano słuchawek premium. Cena około 450zł może i nie brzmi zachęcająco, ale jeśli ktoś szuka czegoś porządnego, wysokiej jakości to jest znakomity wybór. Polecam, ale nie wszystkim!
OCENA EOZ Air
Overall
-
Design
-
Jakość wykonania
-
Komfort użytkowania
-
Ogólna jakość dźwięku
-
Niskie tony + bass
-
Średnie tony
-
Wysokie tony
-
Ładowanie / akumulator
-
Funkcje
-
Zestaw
-
Cena
Nagrody