Głośnik z RGB? Nie no, czego to jeszcze nie wymyślą, można pomyśleć. Nie mniej jednak taki głośniczek fajnie wygląda na biurku, stoliku lub na dworze, szczególnie gdy jest już ciemno. Jednak RGB mnie mocno zawiodło, gdyż oczekiwania miałem znacznie wyższe. Zapraszam do poniższej recenzji głośnika Xblitz Glow.
Gdy zamiast głośnika dostajesz bidon
Nagłówek pół żartem, pół serio. W prostokątnym pudełku z podstawowymi informacjami oraz zdjęciem produktu dostajemy głośnik, instrukcję, kabel AUX oraz kabel do ładowania. Otwierałem tę paczkę razem z dziewczyną i oboje przyznaliśmy jedno – głośnik wygląda jak bidon, a przynajmniej takie sprawia wrażenie na pierwszy rzut oka.
Czy to źle? Dla mnie nie, gdyż Xblitz nie obrał utartego szlaku i nie zaprojektował kolejnego, prostokątnego i nudnego głośnika. Tutaj ewidentnie sporo się dzieje i chyba taki był zamysł. Tkanina na dole, u góry podświetlenie, a na „wieczku” mojego bidonu przyciski. Wart odnotowania jest uchwyt ze sznurkiem, który kompletnie mnie kupił. Taka mała rzecz, a serio jest przydatna, gdy często podróżujecie. Można dzięki temu zawiesić głośnik na jakiejś gałęzi lub jak w moim przypadku – na antence od siatki.
Przyciski
Na górze urządzenia znajduje się swego rodzaju centrum dowodzenia. To właśnie tutaj umieszczone zostało sześć przycisków, którymi wykonujemy wszystkie akcje. Power służy nam do włączenia i wyłączenia, a ikony plusa oraz minusa ściszają lub podgłaśniają muzykę. Mamy tutaj również przycisk odpowiedzialny za zatrzymanie utworu. O pozostałych dwóch przełącznikach dowiecie się w dalszej części tej recenzji.
Łączenie i bateria
Połączenie z telefonem nie będzie dla nikogo problemem. Głośnik wystarczy włączyć i przejść na telefonie do ustawień Bluetooth. Xblitz Glow o połączeniu będzie nas informować głosem speakera.
Bateria nie powala, gdyż Xblitz Glow został wyposażony w akumulator o pojemności 2200 mAh. Jeśli zatem ustawimy podświetlenie na jasne i puścimy głośno muzykę z dużymi basami, to bateria zniknie po około 4 godzinach. Przy „normalnych” warunkach powinniśmy się spodziewać maksymalnie 6 godzin. Wynik zatem nie jest zbytnio dobry, lecz pamiętajmy, że sporo z ogniwa zabiera podświetlenie, które jednak nadaje klimatu. Ładowanie od 0 do 100 trwa około trzech godzin.
RGB, czyli czerwony, zielony i niebieski na pokładzie
Słysząc RGB mam zawsze przed oczami paletę 16.8 milinów kolorów, z której mogę wybierać do woli. Do tego jakieś efekty podświetlenia, przejścia kolorów, tęcze i inne cuda, których się używa tylko przez pierwszy miesiąc. Xblitz Glow oferuje, delikatnie mówiąc – inne RGB. Zobaczymy tutaj 11 kolorów, trójstopniową regulację jasności oraz trzy tryby świecenia. Według mnie jest to dość mierny rezultat i jestem pewien, że dałoby się tutaj zrobić aplikację mobilną do zarządzania podświetleniem głośnika.
Nie mniej jednak musimy raczyć się tym, co Xblitz dla nas przygotowało. Podstawowe kolory są, zatem nie ma czym się przejmować. Jeśli nie lubimy, jak światło bije nam po oczach, to można zmniejszyć jego siłę. Tryby są już ciekawsze, lecz ja na co dzień używałem tylko dwóch.
Pierwszy z nich to podświetlenie stałe jednym kolorem. Drugi to efekt oddychania, niestety po raz kolejny, tylko jednym kolorem. O istnieniu trzeciego trybu dowiedziałem się dopiero z internetu, gdyż ciężko go załączyć, tak to nazwijmy. Tryb ten odpowiada za dynamiczne zmienianie się kolorów w rytm muzyki. Niestety opcja ta działa tylko wtedy, gdy mocno podkręcimy głośność w naszym telefonie, w przeciwnym wypadku nic nam mrugać nie będzie i pewnie pomyślicie tak jak ja, że ta opcja wyłącza podświetlenie po prostu.
Dźwięk i wykonanie
Jeśli chodzi o samo brzmienie, to jest ono bardzo przyjemne. Nic tutaj nie trzeszczy, nie charczy, a głośność jest jak najbardziej w porządku. Do tego basy są mocne i wyczuwalne, mimo że głośnik nie jest jakimś potworem, gdyż jego moc to tylko 10W. Z dźwięku byłem bardzo zadowolony i nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń.
Lekkie zastrzeżenia mam już do wykończenia głośnika. Widać na nim ewidentną linię od łączenia elementów, a plastik, za którym chowa się podświetlenie RGB, jest podatny na zarysowania, kurz oraz łatwo się palcuje. Przyciski też czasami lubią sobie nie zadziałać. Ogólnie czuć tutaj lekko krojenie kosztów na tym polu, choć w samym dotyku głośnik jest przyjemny.
Moje wrażenia
Xblitz Glow nie jest złym urządzeniem i będę dobrze wspominać nasz wspólny czas. Raczył mnie oraz moich znajomych pięknymi brzmieniami, a na biurku dodawał dużo gamingowego klimatu swoim czerwonym podświetleniem. Towarzyszył mi też na wyjazdach i poza domem, stąd też będę go dobrze wspominać. Najbardziej mnie boli brak podświetlenia RGB z prawdziwego zdarzenia, które idealnie dopełniłoby całość. Nie mniej jednak głośnik Xblitx Glow oceniłbym na szkolne 4, gdyż niedociągnięcia są, lecz to, co najważniejsze zostało świetnie zrobione. Na sam koniec zapraszam jeszcze do innych recenzji głośników Bluetooth i nie tylko, które na naszym portalu są dostępne tutaj.
Xblitz Glow
Overall
-
Jakość wykonania
-
Dźwięk
-
Podświetlenie
-
Bateria
-
Cena