Zima ustępuje, pora na ruch na świeżym powietrzu. A jak świeże powietrze to może i nasza ulubiona muzyka? A co powiecie na słuchawki, które wytrzymują na jednym ładowaniu do 10h? A łącznie z energią zmagazynowaną w futerale aż do 150h? Zapraszam na recenzję najnowszej generacji słuchawek Mifo O5 gen 2!
SPECYFIKACJA
BT wersja: | 5.2 |
Maksymalny zasięg: | 20m |
Czas działania: | 10h |
Pojemność akumulatora – słuchawki: | Po 60 mAh |
Pojemność akumulatora – etui: | 2600 mAh |
Czas ładowania: | <2h |
Typ przetwornika: | Dynamiczny |
Waga pojedynczej słuchawki: | ok 4.5g |
Waga etui: | 83,5g |
Pasmo przenoszenia: | 20Hz – 20 kHz |
Klasa wodoszczelności: | IPX7 |
BT kodek: | SBC/AAC/APT-X |
BT protokół: | A2DP, AVRCP, HFP, HSP |
OPAKOWANIE I ZAWARTOŚĆ
Słuchawki zapakowane są w małych rozmiarów kartonowe opakowanie. Jego kolorystyka utrzymana jest w dwóch kontrastujących ze sobą barwach. Z jednej strony mamy czarne boki, na których zaprezentowany jest wygląd słuchawek oraz wypisane są cechy szczególne. Z drugiej strony opakowanie pokryte jest jarzącym żółtym kolorem. Niecodzienne połączenie, które zwraca uwagę. Zamierzony zabieg?
Wewnątrz opakowania znajduje się otwierane do góry pudełeczko. Po otwarciu górnej klapy naszym oczom ukazuje się bohater dzisiejszej recenzji Mifo O5 gen 2 oraz sprytnie ukryte, mniejsze opakowanie z akcesoriami. Widzicie je? Ja też go od razu nie zauważyłem. A znajduje się ono w górnej klapie, od wewnętrznej strony 🙂
Zobaczmy co znajduje się w środku:
A wyposażenie jest całkiem bogate. Producent do słuchawek dodaje:
- kabel USB,
- przejściówkę USB,
- instrukcje obsługi,
- broszurkę z adresem do składania uwag,
- 4 pary dodatkowych gumek,
- 2 pary dodatkowych filtrów ochronnych.
Trzeba przyznać, że jest tutaj wszystko co potrzebujemy. No może brakuje tylko patyczka do czyszczenia gumek.
Instrukcja obsługi napisana jest w 3 językach – angielskim i dwóch azjatyckich.
Przewód zasilający ma nietypowy wygląd – producent zastosował tutaj spłaszczony kształt oraz nietypowy, jarzący żółty kolor. Taki sam jaki został użyty do opakowania. Jedna końcówka jest USB-A a druga USB-C.
Zastosowana przejściówka jest USB-A -> USB-C dzięki czemu możemy wpiąć kabel ładujący do ładowarki obsługującej nowszy standard.
Dołączone gumki są od rozmiaru XS do XL. Te najbardziej po prawej to standardowo montowane w słuchawkach. Każdy znajdzie odpowiedni rozmiar dla siebie.
WYGLĄD I BUDOWA
To co pierwsze rzuca się w oczy, jak bierzemy do ręki Mifo O5 gen 2 to wygląd oraz waga! Etui ze słuchawkami jest nieprawdopodobnie wręcz ciężkie (ze słuchawkami ponad 90g) oraz wykonane z aluminium. Trzeba przyznać, że w tym przedziale cenowym ten materiał nie jest często używany więc brawa dla producenta. Jakość wykonania stoi na naprawdę wysokim poziomie. Powłoka (najprawdopodobniej) galwaniczna zrobiona jest bardzo dokładnie. Uroku dodaje również polerowany pierścień, który oddziela klapkę od reszty etui. Z prawej strony etui znajduje się złącze ładowania USB-C.
Na spodzie urządzenia mamy kilka danych technicznych, które mówią, że do ładowania etui wystarczy 5W (5V/1A). Słuchawki są ładowane prądem o napięciu 3.7V a całkowita pojemność wbudowanego w etui akumulatora wynosi aż 2600 mAh! Jest to naprawdę sporo bo jeszcze kilka lat temu taką pojemność miały akumulatory w telefonach komórkowych. A pro po telefonów komórkowych to producent wspomina w instrukcji, że awaryjnie etui może służyć za powerbank i podładować baterię w naszym telefonie! Ładowanie wtedy następuje prądem o mocy 5W (1V/1A).
Zawias na jakim została osadzona klapka ma niecodzienną budowę. Nie jest on zwykły osiowy tylko dwuosiowy na małym wysięgniku. Taka a nie inna konstrukcja powoduje, że klapka po otwarciu unosi się nad etui.
Po otwarciu etui naszym oczom ukazuje się danie główne – para dousznych słuchawek TWS Mifo O5 gen 2. Między słuchawkami znajduje się dioda sygnalizująca poziom naładowania etui. W zależności od stanu baterii może wystąpić jedna z czterech sytuacji:
- zielony kolor > 60% baterii,
- białe światło >40-60% baterii,
- czerwone światło 30-40%,
- pulsujące czerwone światło < 30% baterii.
Słuchawki również informują nas o swoim statusie:
Po wyjęciu słuchawek w etui zostają tylko piny służące do ładowania.
A jak na tle etui prezentują się słuchawki? Także tutaj mamy kilka niecodziennych smaczków. Po pierwsze kształt.
A ten jest znacząco różny od większości typowych słuchawek. Po pierwsze nie mamy cyngla, który wystaje poza małżowinę uszną i skierowany jest w dół. Producentowi udało się pchnąć przetwornik, całą elektronikę, pojemny akumulator oraz sterowanie dotykowe w części znajdującej się w części usznej. Ten szczątkowy cyngiel, który wystaje w dół służy bardziej jako wypustka stabilizująca słuchawkę w naturalnym zagłębieniu w uchu. Ewidentnie model ten skierowany jest do wszystkich aktywnych osób bo dzięki swojej kompaktowej budowie nie sposób aby słuchawki te przypadkowo wypadły bądź się przekręciły. A naprawdę mocno próbowałem – skakałem, kręciłem głową, ruszałem nią na wszystkie strony.
Kolejna ciekawa rzecz jak chodzi o wykonanie to obudowa złożona z dwóch różnych typów plastiku. Wewnętrzny, od strony ucha, przypomina w dotyku podgumowany plastik. To pewnie też dzięki temu słuchawki te tak mocno i pewnie siedzą w uszach. Za to zewnętrzna część wykonana jest z błyszczącego plastiku. Ma to też logiczne uzasadnienie bo z zewnątrz zamontowane są czujniki dotykowe i to najczęściej po nich będziemy gładzili palcem.
Będąc już w temacie sterowania to słuchawki oferują kilka opcji interakcji z nimi. Wszystko odbywa się za pomocą stuknięć w jedną bądź drugą słuchawkę:
- pojedyncze stuknięcie – w lewą słuchawkę ściszanie, w prawą pogłaśnianie,
- podwójne stuknięcie – wstrzymanie lub wznowienie odtwarzanie, odebranie lub rozłączenie połączenia,
- potrójne stuknięcie – w lewą słuchawkę utwór wcześniejsze, w prawą słuchawkę utwór następny.
Niestety producent nie dodaje do słuchawek żadnej aplikacji, w której można by spersonalizować gesty.
Producent również nie podaje żadnych informacji na temat zastosowanego przetwornika. Trochę to dziwne… Z informacji technicznych, których jest niewiele, możemy się dowiedzieć, że słuchawki wyposażone są w chipset Qualcomma oraz wyposażone są w transmisję danych BT w standardzie 5.2. Dodatkowo każda słuchawka posiada wbudowany akumulator o pojemności 60 mAh, który pozwala nawet na 10h słuchania muzyki! Nie musimy się również martwić o pogodę bo deszcz tym słuchawkom nie jest groźny – spełniają standard wodoszczelności IP67. Za redukcję szumów odpowiadają wbudowane dwa mikrofony i trzeba przyznać, że zastosowana technologia całkiem dobrze sobie radzi. Niestety funkcja działa tylko podczas rozmów telefonicznych, nie da się uruchomić trybu ANC ręcznie podczas słuchania muzyki.
WRAŻENIA ODŁSUCHOWE
Przejdźmy do tego co najważniejsze w słuchawkach czyli jakości dźwięku. Ostatnio testowałem słuchawki Teufel i tamte słuchawki były delikatnie mówiąc, takim łobuzem pełnym energii. Mifo O5 gen 2 grają całkowicie inaczej. One wolą wydobywać z muzyki smaczki, rozpieszczać stereofonią i kapitalną wręcz separacją poszczególnych dźwięków. Tutaj czuć przestrzeń a po zamknięciu oczu zapomina się, że dźwięk odtwarzany jest ze słuchawek dokanałowych. Barwa tych słuchawek jest ciepła i nieco jasna, z wyeksponowaną średnicą. Bardzo dobrze czuć, że wokale nie zlewają się z resztą odtwarzanej muzyki co doskonale słychać w The Cranberries – Zombi. Ostre rify gitarowe tworzą mocną scenę a nieśmiertelny głos Dolores śpiewa pełnią sił. Czasami można odnieść wrażenie, że średnica za mocno wychodzi przed resztę jednak tworzy to ciekawy efekt. Zyskują na tym dalsze plany, które również zaczynają być słyszalne. Naprawdę, w tych słuchawkach można usłyszeć pewne fragmenty, o których nie wiedzieliśmy, że istnieją. Stare klasyki dostają drugiego życia.
Bardzo fajnie słuchawki sprawdzają się podczas odtwarzania muzyki klasycznej. W utworach Mozarta, w których gra flet poprzeczny, aż namacalnie słychać dźwięk przepływającego powietrza przez ustnik. Można się delektować smyczkami, yyy… smaczkami muzyki klasycznej!
W muzyce rozrywkowej Mifo O5 gen 2 również potrafi się odnaleźć. Szczególnie jak występuje dużo wokalu. Bas potrafi być bardzo niski i mięsisty i tworzyć świetną podbudowę utworów. Jednak w mocnych, hip-hopowych kawałkach trochę brakuje powera. Lecz także i tutaj te słuchawki nie mają się czego wstydzić. Grają z klasą i z wielką przestrzenią.
PODSUMOWANIE
10h odtwarzania muzyki na jednym ładowaniu to nie przelewki! Niewielu sportowców potrafi sprostać takiemu czasowi. A czy prócz długości czasu grania słuchawki oferują coś więcej? Zdecydowanie tak! Mifo O5 gen 2 wywarły na mnie kapitalne wrażenie swoją przestrzenią oraz separacją dźwięków. Zamykając oczy zapominam, że ten dźwięk dostarczany jest wprost do moich uszu. Wydaje się, jakby mnie otaczał. Z dźwiękiem idzie również bardzo dobra jakość wykonania. Metalowe i ciężkie etui wyposażone w potężny akumulator o pojemności 2600 mAh, który w awaryjnej sytuacji podładuje nam smartfona. W optymalnych warunkach słuchawki są w stanie odtwarzać muzykę przez aż 150h! Taki czas wystarczy na dwutygodniowy urlop. Nietypowy kształt idealnie pasuje do ucha dzięki czemu nie ma możliwości aby podczas uprawiania sportu, któraś z słuchawek zaczęła wypadać. Czy słuchawki te mają jakieś wady? Hmm… niewielkie rozmiary oraz wbudowanie sterowania dotykowego mogą spowodować, że nieopacznie zastopujemy odtwarzanie muzyki albo zmienimy poziom głośności. I to by było tyle. Nawet cena wydaje się całkiem rozsądna bo wynosi 109$ lecz w Polsce trudno jest znaleźć za mniej niż 700zł. Można próbować je zakupić przez amazona, wtedy wyjdą ok 550zł.
Zalety:
- jakość wykonania,
- 10h działania na jednym ładowaniu,
- łącznię do 150h odtwarzania muzyki,
- wodoszczelność IPX7,
- BT 5.2,
- idealne do uprawiania sportów,
- bardzo dobra stereofonia i separacja dźwięków,
- bardzo przyjemny wokal,
- potrafią odtworzyć wiele ukrytych „smaczków”,
- sterowanie dotykowe.
Wady:
- trudno dostępne w Polsce,
- instrukcja tylko po angielsku.