Dark Project Nexus – niesamowitość zamknięta w 47 gramach

Jedynym problemem są ślizgacze


Zacznę tę recenzję wiernie cytując SJP PWN „zachwyt «uczucie uznania dla kogoś lub czegoś»”. Takie uznanie odczuwam w stosunku do Dark Project, które stworzyło prawdziwą bestię, mimo iż sprytnie chowa się ona pod płaszczykiem niepozornego czarnego gryzonia.

Marian tu jest jakby luksusowo

Myszka przychodzi w minimalistycznym czarnym pudełku, na którym lśnią w rytm promieni słońca srebrne napisy. Do tego powolne wysuwanie jednego pudełka z drugiego sprawiło, że czułem się bardziej, jak podczas unboxingu telefonu, aniżeli myszki. Po otwarciu jesteśmy witani (i to dosłownie) napisem „welcome to the dark side”.

Zanim jednak weźmiemy Dark Project Nexusa do ręki i dołączymy do ciemnej strony, kilka kwestii formalnych. Wraz z myszką otrzymujemy również kabel USB-A do USB-C, odbiornik 2K, przejściówkę USB-C do USB-A, zapasowe ślizgacze (dwa różne rozmiary, ale o tym potem) oraz instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Pochwalę jeszcze za sam sposób pakowania – wszystko ma dla siebie ładnie zorganizowane miejsce, dzięki czemu przyjemność z unboxingu jest nieziemska. Kocham takie dbanie o detale, pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i widać, że firma to rozumie i stara się przypodobać klientowi zanim ten jeszcze zacznie używać produktu.

Specyfikacja myszki Dark Project Nexus

SensorPixArt PAW3395
Częstotliwość próbkowania125 – 20000 Hz
Szybkość śledzenia650 IPS
Maksymalne przyspieszenie50 G
Switche główne
Huano Transparent Blue Shell Pink Dot (80 milionów kliknięć)
Switche boczne
Huano Blue Shell White Dot (20 milionów kliknięć)
Mikroswitch rolki
Huano Black Shell Blue Dot (10 milionów kliknięć)
Pojemność baterii300 mAh
Rodzaj połączeniaPrzewodowe, 2.4 Ghz, Bluetooth
Waga47 gramów
Wymiary126x64x40 mm

Niepozorna, skryta, lecz elegancka

Dark Project Nexus kojarzy mi się z autami typu sleeper. Patrzysz na nie i nie wydaje się, że mogą Cię z łatwością odstawić na światłach. Myszka ani nie atakuje nas paskami LED, ani nie posiada wielkiego napisu „gaming” lub „pro”, ani swoim kształtem nie przypomina typowych gamingowych gryzoni. Mimo to ma ona swoją klasę i elegancję, niczym bankier w garniturze. Prosta czarna bryła mnie w stu procentach kupuje, tak samo jak spasowanie elementów oraz jakość materiału wykonania. W ręce myszka nie skrzypi, nie trzeszczy, nie strzela, a sam chwyt jest pewny i przyjemny.

Układ myszki jest standardowy – dwa główne przyciski na wierzchu ze scrollem pośrodku oraz dwa przyciski na lewym boku. Nie ma żadnych double clicków czy wymiennych paneli bocznych. Przycisk do zmiany DPI wylądował na spodzie myszki, gdzie również jest przełącznik do zmiany trybów (2.4 GHz, off i Bluetooth). Co ważne – jeśli podłączycie kabel do myszki, gryzoń automatycznie go wykryje i przejdzie na tryb przewodowy, także jednoczesne ładowanie i użytkowanie jest jak najbardziej możliwe.

Jeśli chodzi natomiast o sam kształt myszki, to garbik jest zdecydowanie mniejszy niż u Quasimodo i spokojnie, stopniowo schodzi w dół. Taka budowa powoduje, że myszka powinna przypasować każdemu, bez względu na chwyt i rozmiar dłoni. Ja korzystam z claw gripa i nie narzekałem na wygodę. Podczas krótkich testów fingertipa, również nie zauważyłem większych problemów, lecz jak byłoby po kilku godzinach ciągłego użytkowania korzystając z tego chwytu? Nie mam pojęcia, gdyż zwyczajnie nie potrafię tak z myszek korzystać. Wydaje mi się jednak, że warto Nexusowi dać szansę.

Ślizgacze nie dające spać po nocach

Specjalnie nie poruszałem szerzej budowy spodu myszki, gdyż tutaj zgromadziło mi się tak dużo myśli, że postanowiłem zebrać je pod oddzielnym nagłówkiem. Nie jestem fanem ślizgaczy, które dostajemy już zamontowane wraz z myszką. Sześć kropek (trzy na górze i trzy na dole) + owal dookoła sensora wygląda fajnie, lecz mało użytecznie. Mało tego, cały czas miałem nieodparte wrażenie, że coś jest „nie tak”. Ślizgacze jakby „szurały” mi po podkładce, nie było tego komfortowego poślizgu, jakby myszka była na tafli wody. Pomyślałem, że to z pewnością wina małych ślizgaczy. Dodałem więc jeszcze te duże, które przychodzą w pudełku, lecz problem pozostał.

Będąc kilka godzin w konsternacji w końcu znalazłem przyczynę i rozwiązanie. Siądźcie lepiej wygodnie, gdyż okazało się, że… ślizgacze w kształcie kropek mają różną wysokość! Przez to myszka nie była w stanie z idealnym poślizgiem poruszać się po podkładce, a ja wciąż odczuwałem jakieś opory. Usunięcie wszystkich kropek sprawiło, że myszka natychmiastowo zmieniła swoje oblicze i zaczęła się zachowywać tak, jak można było tego oczekiwać. Mam jedynie nadzieję, że nie jest to żadna wada produkcyjna, gdyż problem mógłby odbić się na całej serii i komforcie wszystkich użytkowników.

Pomijając już fakt z akapitu wyżej, dalej nie uważam, że dołączone ślizgacze są wybitne. Są jak najbardziej w porządku, lecz czuje pewien niedosyt, jeśli chodzi o poślizg. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć w żaden sposób, gdyż nie znam się na właściwościach materiałów i nie kończyłem studiów związanych z fizyką, lecz powołując się na dotychczasowe doświadczenie z korzystania z kilkudziesięciu myszek, muszę powiedzieć, że poślizg nie jest wystarczająco dobry. Myszka powinna znacznie wolniej wytracać swoją prędkość. Ciekawi mnie, jak spisałaby się ona na szklanych ślizgaczach.

47 gramów to naprawdę mało

Myszka, z której korzystam na co dzień waży 77 gramów. Różnica niby niewielka, bo to „tylko” 30 gramów. W rzeczywistości jednak czułem jakbym do tej pory korzystał z kawałka cegły, a nie myszki. Taka różnica w wadze jest ogromna i czuć to za każdym razem, gdy wymachujemy gryzoniem. Przez to też musiałem na nowo przyzwyczajać się do czułości. DPI nie zmieniałem, lecz niska waga zrobiła swoje. Jakakolwiek pamięć mięśniowa wróciła do mnie dopiero w drugim dniu korzystania.

Co ważne – tak niska waga została uzyskana bez stosowania obudowy z dziurami czy otwartego spodu. Producent nie poszedł na skróty i ja to doceniam. Jednocześnie jest jeszcze spore pole do popisu. Jeśli 47 gramów osiągnięto bez stosowania sztuczek z pierwszego zdania, to wyobraźcie tylko sobie, jak nisko może Dark Project zejść, jeśli je zastosuje!

Do CS’a jak znalazł!

Ja tutaj gadu-gadu, a nie skupiłem się w ogóle na tym, jak myszka spisuje się w grach. Użytkowanie biurowe kompletnie pominę, bo do niewymagających zadań nadadzą się nawet myszki z bazarku za 10 złotych.

IMG 20241129 123738

Zakładając, że już przyzwyczailiście się do lekkości Nexusa – wrażenia z gier będą doskonałe. Myszka przez swoją niską wagę jest genialna pod kątem grania w Counter Strike’a, gdzie machamy urządzeniem na wszystkie strony. Sensor Pixart PAW 3395 to jedna z topowych konstrukcji na rynku i nie ma mowy o jakimkolwiek zrywaniu, drganiu, błędach w śledzeniu ruchu itp. W tej półce cenowej takimi rzeczami nie musicie się martwić. Flicki w CS 2 siadały jak nigdy, mimo iż snajperem zdecydowanie nie jestem. Dodatkowo nie narzekałem na ból nadgarstka nawet po pięciogodzinnych sesjach ze znajomymi. Potwierdza to poniekąd dobre wyprofilowanie myszki, a przynajmniej dobre pod kątem claw gripa.

IMG 20241129 123802

Problemów nie miałem też w hicie ostatnich miesięcy – Black Myth: Wukongu. Co prawda jest to gra, w której aż tak często z myszki nie korzystamy (tak, nie jestem fanem grania na padzie), lecz do sporadycznego machania 180° jak głupi nadaje się świetnie. Szczerze powiedziawszy nie potrafię znaleźć ani jednej gry, w której Dark Project Nexus nie spisywałby się idealnie. Niska waga premiuje użytkownika niezależnie czy jest to rozgrywka multiplayer czy single. Z drugiej jednak strony – lepiej na tego gryzonia nie wyładowywać swojej frustracji, bo może skończyć się drogą tragedią.

Dark Project Nexus – aplikacja i jej możliwości

Aplikację do myszki możecie znaleźć na tej stronie. Oferuje ona wszystkie podstawowe funkcje – od zmiany funkcji przycisków, przez zmianę DPI, na tworzeniu makr kończąc. To właśnie z poziomu aplikacji dostosujecie też częstotliwość próbkowania, debounce time czy LOD. Bazowo w myszce włączony jest motion sync, którego możecie wyłączyć, a w razie potrzeby możecie włączyć angle snapping i ripple control. Zapraszam do przejrzenia screenów, żeby dokładnie zapoznać się z możliwościami i interfejsem aplikacji od Dark Project.

Coś jeszcze na minus?

Zasadniczo to do tej pory pisałem, że mniej lub bardziej, ale wszystko mi się w tej myszce podoba, poza ślizgaczami. Czy zatem coś jeszcze zaliczam na poczet minusów? Tak, jedną rzecz. Dark Project Nexus jest bardzo lekki, lecz ma to też swoje konsekwencje i jest nią mała bateria. Według specyfikacji ma ona 300 mAh i powinna wystarczyć na 40 godzin użytkowania (przy częstotliwości próbkowania 1000 Hz). Jednakże przy 2000 Hz oraz intensywnym użytkowaniu okazało się, że myszkę musiałem ładować średnio co trzy dni, a spodziewałem się, że wytrzyma chociaż pięć. Czy coś jeszcze? Nie, generalnie nie. Brakuje mi jakiegokolwiek podświetlenia (poza tą małą diodą LED), ale to już kwestia czysto preferencji – po prostu lubię, gdy wszystko na biurku mi się mieni kolorkami.

IMG 20241129 124734

Więcej wad czy niedociągnięć nie zauważam. Ciekawi mnie podrasowana wersja myszki Dark Project Nexus o przydomku Ultra. Bateria tam jest znacznie większa, a i dołączone są szklane ślizgacze. Jeśli macie budżet na wersję Ultra – ja bym zaryzykował. Jeśli jednak nie, to śmiało bierzcie wersję podstawową, ale pamiętajcie sprawdzić (i w razie konieczności wymienić) śligacze. Uważam, że raczej się nie zawiedziecie, bo myszka jest bardzo dobrze wykonana i w esportowych tytułach w swojej cenie jest jednym z najlepszych wyborów. Na koniec zapraszam jeszcze do innych recenzji na naszym portalu, które znajdziecie tutaj.

Loading

Dark Project Nexus
Ocena ogólna
4.6
  • Wygląd
  • Budowa
  • Bateria
  • Waga
  • Aplikacja
  • Jakość wykonania