Sprzęt od Creative zawsze kojarzył mi się z wysoką jakością, dbałością o detale i wytrzymałością na upływające lata. Tak było z moimi pierwszymi głośnikami oraz drugimi, których recenzje znajdziecie tutaj. W tym tekście skupię się natomiast na słuchawkach nausznych, będących w moim odczuciu świetnym wyborem dla (prawie) każdego.
Małe pudełko, a miejsca jeszcze zostało
Słuchawki przyszły do mnie w tak małym pudełku, że zastanawiałem się, jak Creative to wszystko tam musiało upchać. Ku mojemu zdziwieniu, po otwarciu okazało się, że jest jeszcze sporo pustej przestrzeni, gdzie na spokojnie można coś wrzucić.
O zawartość nie musimy się jednak martwić, gdyż producent dał nam naprawdę sporo rzeczy i za to należy się ogromny plus. Same słuchawki są włożone w szary woreczek, który jest bardzo przyjemny w dotyku. W pudełku nie zabrakło też miejsca dla kabla audio ze wtykiem 3,5 mm oraz kabla USB-C do USB-A. Całość uzupełnił woreczek strunowy, w którym znalazł się kod QR do przedłużenia gwarancji o 6 miesięcy, instrukcja obsługi, podziękowania za zakup oraz karteczka z informacjami na temat aplikacji i technologii Super X-Fi READY.
Robi wrażenie
Słuchawki Creative Zen Hybrid są jeszcze ładniejsze niż na zdjęciach (a już na nich były piękne). Połączenie białej konstrukcji z szarymi nausznikami oraz złotymi wstawkami wyszło genialnie. Na rynku dostępna jest też czarna wersja, lecz ta w moim odczuciu wygląda lekko gorzej.
Nauszniki są bardzo mięciutkie, a ich wnętrze również jest wypełnione grubą pianką, a nie cienką siateczką, jak to robi większość producentów. Z pianką mamy też do czynienia w pałąku, gdzie jest ona wyraźnie twardsza od tej zastosowanej przy nausznikach. Według mnie powinno być jej więcej po bokach, gdyż to zwężenie (gdzie pianki już praktycznie nie ma) jest jeszcze na takim poziomie, który ma kontakt z głową. W samym centrum jest jednak bardzo przyjemnie i nie czuć, że coś nam naciska na głowę.
Trochę o samych liczbach
Jeśli wygląd i funkcje nie mają dla was znaczenia, to pewnie uwagę zwracacie tylko i wyłącznie na suche liczby. Przytoczmy je zatem. Pasmo przenoszenia wynosi 20 – 20000 Hz, wbudowany akumulator ma 500 mAh i zapewnia około 30 godzin pracy, ładowanie trwa 3h, waga słuchawek wynosi 273 g, a średnica membrany 40 mm. Do tego mamy jeszcze Bluetooth 5.0 z zasięgiem do 10 metrów (ale można słuchać też przewodowo) oraz technologie SBC, AAC, A2DP, HFP i AVRCP
Budowa
O piance na pałąku i nausznikach wspominałem już wcześniej, więc teraz skupmy się na całej reszcie, która (przynajmniej z zewnętrznej strony) została wykonana z plastiku. Ten jednak ma różne rodzaje, a Creative zadbało o wysoką jakość. Nie czujemy tutaj w żadnym stopniu „chińczyka”, wszystko jest przyjemne w dotyku i sprawia wrażenie solidnego.
Słuchawki dostosowujemy pod siebie za pomocą wysuwanego pałąka, który ma na sobie wygrawerowane oznaczenia, dzięki czemu zawsze będziemy wiedzieć, na ile jest wysunięty. Jest to szczególnie przydatne, gdy często jesteśmy w podróżach i musimy składać słuchawki, by zaoszczędzić jak najwięcej miejsca.
Prawy nausznik jest istnym centrum dowodzenia. Idąc od dołu, znalazł się tutaj przycisk od zmiany poziomu głośności, przycisk multifunkcyjny (włączanie, wyłączanie, parowanie Bluetooth, asystent głosowy), dioda LED od powiadomień, wejście na minijacka, mikrofon, włącznik/wyłącznik ANC i trybu Ambient. Drugi nausznik nie jest już tak obładowany, choć i na nim znalazło się miejsce dla diody LED od statusu ładowania oraz wejście USB-C.
Parowanie i sterowanie
Żeby sparować słuchawki z naszym komputerem lub telefonem należy przytrzymać przycisk włączania przez 5 sekund. Teraz wystarczy w urządzeniach Bluetooth odnaleźć Zen Hybrid i sparować. Jeśli wszystko poszło dobrze, to dioda LED obok przycisku do włączania słuchawek zacznie mrugać na niebiesko.
Żeby zatrzymać i wznowić utwór należy kliknąć raz włącznik. Jego przytrzymanie przez 2 sekundy wywoła asystenta głosowego. Przyciski od zmiany głośności mogą też zmieniać utwory. Dzieje się to analogicznie, wszystko zależy od tego, czy klikniecie raz, czy przytrzymacie przez 2 sekundy.
W tym miejscu wspomnę też o ładowaniu. Na prawym nauszniku dioda LED będzie mrugać na czerwono, gdy bateria będzie poniżej 10%. Stały kolor czerwony oznacza ładowanie, a stały zielony informuje o tym, że urządzenie naładowało się w 100%.
Gra muzyka?
Bez dwóch zdań, są to jedne z najlepszych słuchawek pod kątem dźwięku, które miałem na uszach. Wokale są bardzo czyste, bas przyjemny, a o jakichkolwiek szumach lub stukaniach nie ma nawet mowy. Audiofilem nie jestem, a jakbym był, to zapewne znalazłbym sposób, żeby się przyczepić. Zgaduję jednak, że 99% osób chce po prostu wygodnie słuchać swoich ulubionych kawałków, a do tego Creative Zen Hybrid nadadzą się idealnie.
Wart nadmienienia jest fakt, że słuchawki od Creative nie wymagają żadnych dodatkowych sterowników, aplikacji czy ustawień w equalizerze, żeby dźwięk był przyjemny. Parujecie, odpalacie i tyle, możecie cieszyć się brzmieniem. Proste? I to się ceni.
Co to ten cały ANC?
Producent głośno mówi o zastosowaniu ANC (Active Noise Cancellation) w swoich słuchawkach. Brzmi tajemniczo, lecz jest prostsze, niż się wydaje. To nic innego jak aktywne redukowanie dźwięków otoczenia. Po włączeniu ANC nie będziecie zatem słyszeć głosów ludzi w autobusie, śpiewu ptaków w parku lub odgłosów mijających was pojazdów. Żeby natomiast otworzyć się na nowo na świat, wystarczy wyłączyć ANC.
Pewnie dużo osób uzna, że to zbędny bajer, za który trzeba dodatkowo zapłacić. Gwarantuje wam jednak, że ANC przydawało mi się znacznie częściej, niż jestem to w stanie opisać. Do tej pory poza domem używałem słuchawek dokanałowych, które wyłączały praktycznie wszystkie dźwięki otoczenia. Przez to nie słyszałem, gdy ktoś coś do mnie mówił będąc po moim boku lub za mną, nie słyszałem ogłoszeń konduktora w pociągu i różnych odgłosów ulicy, które nie raz się przydają, żeby w porę zareagować na brawurowych kierowców. Zwykłe przyciszenie kompletnie nie wystarczało, musiałem wyjąć przynajmniej jedną słuchawkę z ucha. Tymczasem w przypadku produktu od Creative wystarczy kliknąć jeden przycisk i tyle, wszystko słychać, nie ma problemu, żeby z kimś porozmawiać lub usłyszeć ogłoszenie na peronie. Jest to bardzo wygodne i praktyczne, zostałem totalnie oczarowany tym rozwiązaniem.
Super X-Fi READY i aplikacja jedynie na pokaz?
Nie ma na świecie rzeczy idealnych, zawsze jest gdzieś jakaś wada, jakiś minus, który da się znaleźć. W przypadku Creative Zen Hybrid jest to bez wątpienia technologia Super X-Fi READY. Żeby z niej skorzystać, musimy pobrać specjalną aplikację. Po jej odpaleniu zostaniemy poproszeni o założenie konta i zmapowanie swojej głowy, dosłownie, aplikacja zrobi mapę naszej głowy i uszu, żeby jak najlepiej dobrać i ustawić pod nas dźwięk. Potem pozostało tylko wskazać, z jakiego urządzenia korzystamy i… no właśnie, dowiedzieć się, że aplikacja działa tylko z plikami lokalnymi.
Mam telefon od ponad 3 lat i wiecie, ile piosenek pobrałem przez ten czas? Zero. Dosłownie nie mam na telefonie ani jednej piosenki, cały czas korzystam ze Spotify, gdyż szkoda mi miejsca i czasu na ciągłe pobieranie utworów. Stąd też ze Super X-Fi READY nie korzystałem, choć oczywiście na potrzeby tej recenzji pobrałem jedną piosenkę i odpaliłem. Technologia ta ma przedstawiać nam dźwięk w sposób naturalny, idealny. Różnicę słychać od razu, lecz czy jest to coś dobrego? Ciężko mi to ocenić, dźwięk jest na swój sposób dziwny i nie potrafiłem się do niego przyzwyczaić. Stąd też moja historia z tą technologią trwała niespełna 10 minut.
Bateria i wygoda
Nauszniki są podłużne, co jest według mnie znacznie lepszym zastosowaniem niż okrągła konstrukcja. Pomimo noszenia okularów słuchawki nie wwiercały mi się mocno w głowę, przez co komfort użytkowania był naprawdę wysoki. Nie mniej jednak po czterech godzinach czułem już ból i musiałem sobie zrobić przerwę, więc w tym miejscu przestrzegam każdego, kto nosi okulary. Jeśli zamierzacie korzystać z tych słuchawek przez długie godziny, to raczej nie będzie to wybór dla was. Cała reszta osób powinna być już zadowolona i to bez względu na rozmiar ucha.
Bateria natomiast wytrzymuje 30 godzin pracy bez żadnego problemu. Oczywiście, jeśli cały czas macie ANC włączone, to ten czas znacznie się skróci, lecz nie sądzę, że ktoś będzie korzystał z tej funkcji na okrągło. Ja ładowałem słuchawki średnio raz w tygodniu, więc jest to dość optymalny wynik i nie zmusza do ciągłego trzymania przy sobie ładowarki.
Czy są one warte swojej ceny?
W moim odczuciu słuchawki te są naprawdę racjonalnie wycenione. Jedyny duży minus, który znalazłem, to aplikacja i technologia Super X-Fi READY. Działa ona jedynie z plikami lokalnymi, a ja już od wielu lat korzystam ze streamingów, głównie Spotify i nie mam zamiaru tego zmieniać. Stąd też ta cecha słuchawek była dla mnie kompletnie bezużyteczna. ANC przydaje się częściej, niż myślałem, design sprawia wrażenie, że jest to produkt znacznie droższy, a duże możliwości składania ułatwiają podróżowanie. Dla mnie Creative Zen Hybrid to produkt na szkolne 5 z plusem i szczerze mogę go polecić każdemu. Zapraszam też do innych recenzji na naszym portalu, gdzie znajdziecie inne produkty od Creative i nie tylko, wszystko dostępne tutaj.
Creative Zen Hybrid
Ocena ogólna
-
Jakość wykonania
-
Dźwięk
-
Wygoda
-
Cena
-
Funkcje
-
Bateria