Zordai ZD8 Ultra Pro to urządzenie pełne skrajności, które wywołało u mnie bardzo mieszane uczucia. Kilka rzeczy jest tu świetnych, lecz kilka jest tragicznych. Równowaga wszechświata zatem została zachowana? Niby tak, ale jakim kosztem…
Minimalistyczne opakowanie
Smartwatch przychodzi do nas zapakowany w iście prestiżowy sposób. Wąskie, prostokątne pudełko skrywa w sobie instrukcję obsługi z dość nietypową jak na te książeczki grafiką, pasek, ładowarkę oraz samego smartwatcha. Jest to zasadniczo tyle, w środku nie ma karty gwarancyjnej, zapasowego paska czy folii na ekran.
Pierwsze wrażenia
Ekran jest dość ciężki, co czuć od razu po wyjęciu z pudełka. Waży on 48 g, a masa znacznie wzrasta wraz z dołączeniem paska. Smartwatch jest duży, nawet bardzo duży, przez co na mniejszych nadgarstkach (takich jak moje) wygląda to dość komicznie. Podoba mi się, że Zordai zastosowało czarne ramki, dzięki temu wygaszony ekran sprawia wrażenie większego.
Rzeczą, która mnie najbardziej zdziwiła i zaniepokoiła była ładowarka indukcyjna. Jej drugi koniec jest wtykiem USB-C, co powoduje ogromne problemy ze znalezieniem miejsca do ładowania urządzenia. Nie wepniemy go przecież ani do kostki i podłączymy do gniazdka; wejścia USB w komputerze, laptopie czy jakiś hubach też się nie nadadzą. Spytacie zatem – gdzie to ładować? Odpowiedź brzmi nie wiem, choć się domyślam. Jeśli nie macie jakiejś przejściówki w domu, to raczej musicie ją dokupić w pierwszym lepszym markecie, gdyż inaczej jak smartwatch wam padnie, no to już go nie naładujecie. Bardzo dziwne rozwiązanie i nie rozumiem, dlaczego producent się na nie zdecydował, bo komfort z tego żaden.
Podłączenie i aplikacja do Zordai ZD8 Ultra Pro
Połączenie smartwatcha z telefonem i aplikacją jest dziecinnie proste. Wystarczy wziąć do ręki instrukcję (która swoją drogą jest tylko w języku angielskim i chińskim), a następnie zeskanować kod QR do aplikacji ZORDAI lub po prostu wyszukać ją w sklepie z aplikacjami. Następnie apka pokieruje nas, co po kolei powinniśmy zrobić i jakie uprawnienia przydzielić. Jesteśmy zatem prowadzeni cały czas za rączkę, więc nic nie powinno pójść nie tak.
Sama aplikacja jest już natomiast dość trudna i specyficzna. Przetłumaczona została ona na język polski chyba prosto z tłumacza Google, bo można spotkać tutaj takie kwiatki, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to na pewno jest ojczysty język. Dla przykładu: miesiące w kalendarzu są albo skrótami z angielskiego, albo nazwane od liczb, tj. nie mamy tutaj lipca 2023 a „siedem 2023”. Przytłacza też liczba bezokoliczników oraz braku konsekwencji – raz coś jest z wielkiej litery, raz nie, raz jest wszystko wielkimi – jak się napisało, tak zostało. W kwestii tłumaczenia moim osobistym ulubieńcem jest jednak funkcja „reżim picia”.
Przestańmy się jednak pastwić nad tłumaczeniem, bo i pod kątem mechaniki nie jest rewelacyjnie – tryb ciemny i jasny grają tutaj w berka i wchodząc w różne zakładki skaczemy między trybami, czy się to nam podoba, czy nie. To kolejny duży minus.
Aplikacja pozwala nam jednak ustawić to, z jakich aplikacji chcemy dostawać powiadomienia, co ile ma być monitorowane tętno, możemy sprawdzić historię kroków czy snu, zobaczyć wyniki odbytych sesji treningowych i wszystko to, czego oczekujemy od smartwatcha. Trochę nieintuicyjnie i ciężko niektóre rzeczy znaleźć/ustawić, jednakże metodą prób i błędów jest to możliwe. Dodatkowo wiele ustawień zmieniamy raz na rok, więc nie jesteśmy zmuszeni korzystać z aplikacji na okrągło (dziękuję!).
Zordai ZD8 Ultra Pro i jego funkcje
Smartwatch oferuje z grubsza tyle, co każdy inny, który nie ma na pokładzie WearOS. Liczy kroki, puls, pozwala kontrolować muzykę, wyświetlać powiadomienia z telefonu itd. Co ciekawsze – na pokładzie znalazło się również mierzenie ciśnienia, EKG oraz mierzenie poziomu tlenu we krwi. Czy są to dokładne pomiary? Nie wydaje mi się, bardziej jest to orientacyjne, zresztą urządzenie za takie pieniądze nie może tego robić precyzyjnie, więc profesjonalnego sprzętu to nie zastąpi. Jednakże, gdy mierzyłem ciśnienie w spoczynku, gdy przez dłuższy czas się nie ruszałem, to odczyt był w okolicach 120/60, natomiast po dłuższym spacerze lub koszeniu trawy wynik był znacznie wyższy i to nawet po kilku powtórzeniach z rzędu. Mogę zatem zapewnić, że wyniki nie są kompletnie losowe.
Trybów sportowych jest niestety tylko 13, co dla wielu osób może być sporym rozczarowaniem. Do tego są to takie „ogólne” tryby np. sporty na świeżym powietrzu, sporty walki, gry w piłkę itp. pod tym względem szału zatem nie ma.
Bezpośrednio z Zordai ZD8 Ultra Pro możemy prowadzić rozmowy telefoniczne. Komfort jednak nie jest najlepszy – głośność jest wysoka, a przestery dość częste. Po drugiej stronie słychać nas głośno i wyraźnie, więc z rozmową nie ma problemów (chodź z naszej perspektywy wygląda ona całkiem zabawnie). W komunikacji miejskiej jednak nie zalecam tego rozwiązania, gdyż słyszy naszą rozmowę cały autobus, a ludzie widzą w nas świra lub kosmitę.
Jestem fanem tego, jak wiele ekranów i personalizacji udostępnia nam Zordai ZD8 Ultra Pro. Każdy znajdzie coś tutaj dla siebie i to bez względu na to, czy oczekujemy analogicznego zegara, estetycznej tapety, czy kręcącego się kosmonauty (serio, takie coś jest fabrycznie wgrane!). Do tego samo menu możemy dostosowywać pod preferencje – mamy cztery znacznie od siebie różne szaty interfejsu do wyboru.
Codzienne użytkowanie
Na początek przybliżę wam trzy rzeczy, które doprowadzały mnie do furii podczas użytkowania i odbierały jakąkolwiek przyjemność. Pierwsza i chyba najbardziej irytująca – pasek. Silikonowy, szary pasek, który z niewiadomych przyczyn a) ma walcowate wypustki, b) jest piekielnie długi, c) nie posiada szlufki bliżej końca paska. To wszystko sprawiało, że ciężko było smartwatcha założyć, ciężko było ściągnąć, a gdy już mieliśmy go na ręce, to pasek odstawał na kilka centymetrów, co ani nie było komfortowe, ani estetyczne. Ja z tym problem poradziłem sobie używając zwykłej gumki recepturki, choć skrócenie paska pierwszymi lepszymi nożyczkami też mnie bardzo kusiło.
Druga rzecz – ścinki i 15fps w menu. Zegarkowi brakuje ramu i to widać praktycznie zawsze, gdy potrzebujemy coś więcej niż wyświetlenie godziny. 128 MB w tych czasach to praktycznie nic, a w przypadku smartwatchy szczególnie to widać. Co z tego, że ekran jest dużym, pięknym IPS-em, skoro wyświetlane na nim rzeczy nie są płynne?
Trzecia rzecz – tłumaczenie. Tutaj jest tak samo, jak w przypadku aplikacji. Smartwatch i jego funkcje są losowo przetłumaczone z tłumacza Google lub przez osobę, która naszym językiem operuje na poziomie A2. Innych opcji nie widzę.
Spokojnie, nie wszystko jest tragiczne i jest dużo rzeczy bardzo fajnych. Przede wszystkim jest to ekran IPS – nieważne jak jest ciemno lub jasno, wszystko z niego odczytacie, a kolory są żywe i po prostu super się na wyświetlacz patrzy! Zdjęcia tego nie oddają, zatem uwierzcie na słowo, że jakość jest naprawdę topowa.
Pozytywnie zaskoczyła mnie też bateria. Zegarek trzyma się cały tydzień, mimo że dostawałem sporo powiadomień, które go wybudzały, jasność ekranu była wysoka, a pomiary tak częste, jak to tylko było możliwe do ustawienia. Jeśli ograniczyć te wszystkie aktywności drenujące baterię, to myślę, że deklarowane przez producenta 35 dni jest na spokojnie do osiągnięcia. Na lekki minus ładowanie, gdyż w moim przypadku od 0 do 100% bateria ładowała się około 4 godziny.
Pochwalić muszę też dostęp smartwatcha do NFC. Możemy zegarkiem płacić zbliżeniowo, co jest bardzo futurystycznym rozwiązaniem i świetnie się patrzy wtedy na miny kasjerek, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Satysfakcja z korzystania ze smartwatcha wzrasta.
Zordai ZD8 Ultra Pro – plusy i minusy
PLUSY | MINUSY |
Łatwe połączenie z telefonem | Pasek |
Duży, czytelny ekran | Płynność działania |
Możliwość prowadzenia rozmów | Kabel od ładowarki |
NFC | Słabe tłumaczenie aplikacji i softu |
Słowa końcowe
Nie jest to smartwatch za 200 czy 300 złotych, a daje nam dostęp do NFC, wielu zaawansowanych funkcji, pozwala nawiązywać połączenia głosowe i ma duży, piękny ekran IPS. Na czymś jednak trzeba było przyoszczędzić, żeby to wszystko trafiło do tak taniego zegarka. Pokrzywdzone zostały płynność, pasek i tłumaczenie. Przez to komfort użytkowania drastycznie spadł i dla mnie taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Wolałbym gorszy ekran i brak NFC, ale za to poprawne tłumaczenie i nienaganną płynność działania. W dużej mierze jest to zatem kwestia wyborów. Osobiście jednak nie poleciłbym tego zegarka znajomym – jeśli takie problemy z płynnością występują w nowym urządzeniu, to nie chcę wiedzieć, jak sprawa wygląda po pół roku użytkowania. Na koniec zapraszam jeszcze do innych recenzji na naszym portalu, które znajdują się tutaj.
Zordai ZD8 Ultra Pro
Ocena ogólna
-
Płynność
-
Jakość wykonania
-
Ekran
-
Bateria
-
Cena
-
Wygląd